niedziela, 16 kwietnia 2017

47. Dawno, dawno...

Dawno mnie tu nie było.

Bardzo dawno.

Może trochę dlatego, że zniknęła chęć pisania.
Może trochę dlatego, że miałam inne, ciekawsze zajęcia.
Może trochę dlatego, że zapomniałam.
Może trochę dlatego, że nie miałam na to czasu.
Może trochę dlatego, że z tego wyrosłam.
Może trochę dlatego, że mi się znudziło.
Może trochę dlatego, że nie miałam pomysłów.
Może trochę dlatego, że...
Może trochę...
Może...

Stało się.
Ale wracam.
Z motywacją.
Z chęcią.
...
Może na dłużej,
może na chwilę.
Nie wiem.
Okaże się.

wtorek, 9 sierpnia 2016

45. Książki: "Bóg nigdy nie mruga" Regina Brett

A w zasadzie Bóg nigdy nie mruga. 50 lekcji na trudniejsze chwile w życiu Reginy Brett to książka, która podbiła serca czytelników na całym świecie w zaledwie kilka miesięcy. Jak to możliwe, że nikomu nie znana felietonistka zrobiła tak dużą karierę w tak krótkim czasie? Jak przyciągnęła aż tylu fanów?

Napisała konkret. 50 lekcji na gorsze dni. Konkretne wskazówki. Ludzie dziś potrzebują czegoś takiego, szukają szczęścia, ale najczęściej nie wiedzą, jak je znaleźć. Regina Brett zebrała swoje doświadczenia życiowe i napisała, co - jej zdaniem - może wpłynąć pozytywnie na nasze życie i wnieść w nie trochę radości.



Jeśli chodzi o moją opinię - pozytywna, chociaż... Spodziewałam się czegoś jeszcze lepszego. Bardzo długo "polowałam" na tę książkę, bardzo chciałam ją przeczytać. Opinie były pozytywne i w ten sposób wytworzył się w mojej głowie pewien obraz tej książki - po prostu zbyt idealny.

Ale, mimo wszystko, nie zawiodłam się. "Bóg nigdy nie mruga" to pozycja, którą warto polecić każdemu. Autorka inspiruje, zachęca do działania, podjęcia konkretnych kroków, które zmienią nasze życie na lepsze. Choć jedne lekcje były ciekawsze, a inne mniej, całościowo książka jest bardzo dobra. I - jeszcze jeden plus - czyta się bardzo szybko, historie Brett niesamowicie wciągają.


Warto też podkreślić, że nie jest to książka "na jeden raz". By faktycznie wyciągnąć wnioski, dobrze jest robić przerwy między poszczególnymi lekcjami. Ja, czytając tę pozycję, czytałam również w międzyczasie inne książki, by móc wynieść z niej jak najwięcej.


Jeśli jeszcze się zastanawiasz, po prostu dopisz tę książkę do listy i przeczytaj ją przy najbliższej możliwej okazji. Warto!

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

44. Jak nie przegapić wakacji - 5 konkretnych wskazówek!

Większość z nas jest w połowie wakacji, a sklepy już zaczynają zasypywać nas hasłami "Witaj, szkoło!" i atrakcyjnymi promocjami na artykuły szkolne... Zaczął się sierpień, a to oznacza, że jest jeszcze bardzo dużo czasu, żeby zacząć robić to, czego nie robiliśmy w lipcu. Jak nie przegapić wakacji i dobrze je wykorzystać? Oto 5 rad ode mnie na udany ostatni miesiąc wypoczynku!

1. Poranki są cudowne!
Postaraj się wstawać wcześniej, niż masz w zwyczaju - poranki są naprawdę piękną częścią dnia! Wakacje mają to do siebie, że nasz rytm dobowy ulega zmianie, a zegar biologiczny się przesuwa - zazwyczaj siedzimy dłużej w nocy, a wstajemy później. Na początku faktycznie warto "odespać" rok szkolny, ale wczesne wstawanie też ma swoje plusy! Dzień wydaje się dłuższy, mamy więcej czasu na robienie świetnych rzeczy, a poranny spacer na rześkim powietrzu doda nam energii na cały dzień! Spróbuj, a zrozumiesz. :)

2. Jedzenie może sprawiać większą przyjemność, niż Ci się wydaje..!
Codziennie rano mleko z płatkami lub kanapka z serem i pomidorem? Urozmaicenie swojego jadłospisu na pewno korzystnie wpłynie na Twój organizm, a eksperymentowanie w kuchni sprawi Ci wiele radości. Zrób sobie listę ciekawych śniadań, podwieczorków, może nawet obiadów, zaproś znajomych i ciesz się jedzeniem!

3. Wysiłek w wakacje? Trzy razy TAK!
Wakacje to czas odpoczynku głównie dla naszego umysłu, który potrzebuje przerwy od natłoku informacji i nauki. Warto jednak ruszyć się z domu i zapewnić sobie trochę wysiłku fizycznego, dotlenić organizm. Regularne ćwiczenia wpłyną dobrze nie tylko na Twoje ciało, ale i samopoczucie. Wybór dyscypliny zależy od Ciebie - codzienny jogging, jazda na rowerze, rolkach, a może pływanie? Jedyne, co Cię ogranicza, to wyobraźnia. :) Ustal sobie konkretną godzinę, zrób plan treningowy, zabierz ze sobą przyjaciół. Spróbuj raz i daj się wciągnąć!

4. Wyj(e)dź z domu!
Ciągłe siedzenie przed komputerem lub telefonem to strata czasu. Najczęściej narzekamy, że po prostu nam się nudzi, nie mamy co robić... Tymczasem warto po prostu wyjść z domu. Weź znajomego, siostrę lub brata i idź na spacer, odwiedźcie kogoś, jedźcie na miasto, nad rzekę, jezioro. Na pewno w Twojej okolicy znajdują się miejsca, które warto odwiedzić. Nawet jeśli nie możesz wyjechać na dłuższe wakacje, zróbcie jednodniowy wypad. To o wiele lepsze niż bezczynne siedzenie w domu! 

5. Ale... w domu też można robić ciekawe rzeczy. :)
Zadzwoń bez uprzedzenia do osoby, z którą dawno nie rozmawiałeś/aś, zapytaj, co u niej. Poczytaj książkę. Rozwijaj swoje pasje, realizuj marzenia. Snuj plany, rób mapy myśli, rozwijaj swoją kreatywność.


Jest mnóstwo sposobów na to, żeby spędzić miło czas. Najważniejsza jest jednak chęć. Spisz na kartce swoje cele, które chciał(a)byś osiągnąć do końca wakacji i po prostu zacznij działać. Zrób pierwszy krok, odważ się, żyj pełnią życia, żebyś pod koniec wakacji mógł/mogła powiedzieć:

Te wakacje uważam za udane!

Życzę powodzenia. :)


poniedziałek, 27 czerwca 2016

43. Książki: "Ten jeden rok" Gayle Forman + plany na najbliższy miesiąc

Cześć!
Dzisiaj pojawiam się z recenzją książki Gayle Forman "Ten jeden rok", która jest drugą częścią powieści "Ten jeden dzień" (moja recenzja - tutaj).


Jak już pewnie zauważyli moi stali czytelnicy, bardzo nie lubię opisywać fabuły książki, którą recenzuję. Wolę odsyłać do innych stron lub w tylko kilku zdaniach, pokrótce wprowadzić czytelnika w tematykę książki. Tutaj jednak nie powiem na ten temat ani słowa, nie odeślę do innej strony, nie zdradzę ani szczegółu. Dlaczego? Ponieważ byłby to okropny spoiler.


Zastanawiacie się pewnie, jak powiedzenie jednego słowa o książce, bez zdradzenia jej zakończenia, może być spoilerem? Ano, może. Jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że po przeczytaniu pierwszej części tej książki zakończenie... już znacie.


Uważam, że przeczytanie jakiegokolwiek opisu tej książki (nawet tego z okładki) przed jej przeczytaniem graniczy z samobójstwem. Serio. Ja przeczytałam opisy przed przeczytaniem obydwu części i nie żałuję tego, bo zdążyłam zapomnieć, o czym były. Ale Wam z całego serca to odradzam! Ci, którzy czytali, wiedzą, o czym mówię... :)


Brzmi tajemniczo, prawda?
Gayle Forman miała genialny pomysł na drugą część powieści "Ten jeden dzień". Od razu po przeczytaniu pierwszej części, sięgnęłam po drugą, chociaż nigdy tak nie robiłam. Zazwyczaj potrzebuję chwilę przerwy, by zacząć kolejną pozycję, kontempluję przeczytaną książkę, myślę, co mi się w niej podobało, a co nie. Tu nie było na to czasu. Po prostu musiałam zacząć czytać drugą część.


Jeśli chodzi o moją opinię na temat książki... 6/10. Oczekiwałam czegoś więcej. Pierwsze kartki czytałam z wielkim zapałem i ciekawością, środek trochę mnie nużył, w pewnym momencie "akcja" była dla mnie nudna jak flaki z olejem, a końcówka... Chociaż ostatnie 100 stron przeczytałam praktycznie na jeden raz, bo tak bardzo byłam ciekawa, co wymyśliła autorka, niestety, bardzo się zawiodłam. Czekałam na jakiś rozwój wydarzeń, jakieś wielkie "BUM", cokolwiek, co mogłoby zbudować akcję. Niestety, nic z tych rzeczy. Zakończenia otwarte mają swoje plusy, jednak w tym wypadku ten zabieg był bardzo niekorzystny. Wydawało mi się, jakby Gayle Forman nie miała do końca pomysłu na fabułę książki, choć sam pomysł na książkę był genialny i za to ma u mnie ogromnego plusa.


Mam nadzieję, że zaciekawiłam Was moim opisem i mimo wszystko sięgniecie po te pozycje. :)

***

A tymczasem zostawiam bloga na - co najmniej - dwa tygodnie, ponieważ lada dzień rozpoczynam wędrówkę, na którą czekałam od roku..! Po powrocie opiszę swoje wrażenia. Jeśli jesteście ciekawi, o czym mówię, zajrzyjcie na post z tamtego roku o tutaj.

Miłych wakacji!

niedziela, 5 czerwca 2016

42. Zdjęć garść cz. 16

Tym razem przed obiektywem... ja!
Bez zbędnego przynudzania - zapraszam do oglądania zdjęć. :)











I mały backstage. :)







Do napisania!

wtorek, 31 maja 2016

41. Książki: "Ten jeden dzień" Gayle Forman + jak przełamuję swój lęk przed nowym

Dziś pojawiam się z recenzją książki, którą ostatnio przeczytałam. Najpierw jednak kilka informacji organizacyjnych. Zapraszam!

Jeśli jesteś stałym gościem, pewnie zauważyłeś/aś, że zmienił się wygląd bloga, o czym wspominałam w poprzednim poście. Ale jest niestety garść postów, która nie przyjęła tej informacji z aprobatą... Mianowicie, w kilku starszych wpisach trochę zmienił się układ tekstu względem zdjęć itp. Na szczęście takich postów jest tylko 2 lub 3. Zauważyłam też, że jakość zdjęć uległa znacznemu pogorszeniu... Postaram się jakoś na to zaradzić, ale na razie... Musicie mi wybaczyć. :) Jeśli ktoś z Was wie, jak sobie z tym poradzić, dajcie znać w komentarzu.

Mam nadzieję, że podoba Wam się nowy design. :)
Ale przejdźmy do rzeczy!


"Ten jeden dzień" to pierwsza książka Gayle Forman, którą przeczytałam. Słyszałam o "Zostań, jeśli kochasz" i "Wróć jeśli pamiętasz", ale  nie miałam okazji się z nimi zapoznać.



Po krótce: książka opowiada o dziewczynie, która, będąc na wyjeździe, poznaje chłopaka, z którym spontanicznie decyduje się pojechać na jednodniowy wypad do Paryża. Chłopak sprawia, że jej życie, a także sposób patrzenia na świat zmienia się diametralnie. Ale czy ta znajomość będzie miała prawo przetrwać? Przekonajcie się sami.



"Ten jeden dzień" to nie romansidło, choć mój opis może tak brzmieć. Owszem, wątek miłości jest tu w zasadzie wątkiem głównym, ale - przynajmniej w moim odczuciu - książka opowiada o czymś zupełnie innym...



O tym, jak mało potrzeba, żeby człowiek, jego życie, plany i myślenie zmieniło się o 180 stopni. Że warto jest być odważnym, bo na świecie jest tyle rzeczy, które można odkryć... A jedyne, co nam potrzebne, to chęć. Nasza motywacja.



Jeszcze nigdy wcześniej żadna książka tak bardzo nie dopasowała się do mojej obecnej (w momencie czytania, oczywiście) sytuacji. Skończyłam szkołę, mam przed sobą najdłuższe wakacje w życiu i... Bardzo nieśmiałe plany. Ciągle starałam się przełamać lęk przed nowym. A tu proszę. Książka, której główna bohaterka przeszła właśnie taką przemianę. Może sobie ubzdurałam i inni odbierają tę opowieść inaczej, ale mnie bardzo zainspirowała i zachęciła do działania. :)



W odpowiednim dla mnie momencie pojawił się też filmik o. Szustaka (można go obejrzeć tutaj) pt. "Nie bądź kwoka". To nie będę. Do dzieła, trzeba odkrywać ten piękny świat. :)


niedziela, 29 maja 2016

40. WIELKA ODWILŻ, czyli letnia reaktywacja i metamorfoza + zdjęć garść cz. 15

CZEŚĆ!

Po dość długiej nieobecności wywołanej brakiem czasu (wywołanym z kolei maturą i zakończeniem edukacji) wracam do Was z nowymi zdjęciami i postem niejako "wprowadzającym", ponieważ blog w najbliższym czasie przejdzie małą metamorfozę - nie tylko wizualną. Można powiedzieć (za o. Szustakiem), że... IDZIE NOWE!
Zapraszam. :)

Julia

Jeśli nie jesteście tu po raz pierwszy, zapewne wiecie, że blog prowadziłyśmy we dwie - Orbitka oraz Dream. Stąd też nazwa bloga - naszymi oczyma. Jednak lato to czas zmian. Od tej pory autorką wszystkich postów będę ja - Orbitka. Dream niestety wycofała się z blogowania. Bardzo dziękuję jej za wkład w tego bloga, za wspólnie spędzony czas przy jego tworzeniu oraz pisaniu wspólnych postów. :)



Z tego względu odrobinę zmieni się tematyka bloga. Jak da się zapewne zauważyć, większość postów, które publikowałam, zawierała zdjęcia. I tak też będzie teraz, blog będzie głównie fotograficzny. Żeby jednak nie było nudno, od czasu do czasu będę dorzucać tutaj inne ciekawe rzeczy - może jakiś przepis, może przemyślenia, może recenzja książki lub filmu, może poradnik... Okaże się. :)

Julia

Długo zastanawiałam się, czy w takim wypadku tworzyć nowego bloga, czy pozostać przy tym. Przecież zmieni się on diametralnie. Postanowiłam jednak pozostać przy tym, nie zmieniając nazwy, choć tak naprawdę będziecie mogli zobaczyć teraz wszystko moimi (nie naszymi) oczyma.

Wkrótce dokonam też metamorfozy wizualnej. Mam nadzieję, że Wam się spodoba!

A tymczasem wracam do serii "Zdjęć garść", do której za każdym razem będę dorzucać od tej pory mały "backstage".

Dość gadania, do dzieła! Przed Wami Julia! :)


































 I tak, jak obiecałam, pierwszy backstage z sesji. :)








W kolejnym poście również zdjęcia - tym razem zobaczycie,
jak spisałam się po drugiej stronie obiektywu.
Zachęcam do śledzenia bloga! :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia